Autor Wiadomość
Vedis
PostWysłany: Czw 11:51, 06 Mar 2008    Temat postu:

Odc .6.

Diana była sama w domu. Wycierała kurze, umilając sobie czas śpiewaniem. Nie spodziewała się, że ktoś ją podłuchuje.
Vanessa stała pod drzwiami i słuchała pięknego głosu dziewczyny. Musiała przyznać, że ją oczarował. Nie mogła jednak się nad nią rozczulać. Powinna wykonać swoje zadanie. Nie po to czekała, aż rodzina Montesinos wyjedzie i zostawi Dianę samą w domu. Założyła czarną skarpetkę na głowę, naładowała pistolet, otworzyła drzwi i wbiegła do salonu, gdzie zastała Dianę.
Diana dopiero teraz zauważyła, że nie jest sama. Odwróciła się i ujrzała zgrabną i czarną postać. Widok skarpetki na głowie, która całkowicie zasłaniała jej głowę rozbawił ją. Niewiele myślać, dziewczyna wybuchła śmiechem.
Vanessa była oburzona. Wycelowała pistoletem w stronę Diany i zawołała:
- Przestań się śmiać, bo cię zabije!
Diana jednak ją zignorowała i nadal się śmiała. Była pewna, że ktoś robi sobie z niej żarty, gdyż ten kobiecy, delikatny głos i filigranowa figurka zupełnie nie pasowały do groźnego przestępcy.
Vanessa denerwowała się coraz bardziej. W końcu sztrzeliła pistoletem w sufit, co spowodowało, że kawałek tynku upadł na ziemię. Dopiero teraz Diana wystraszyła się. Serce jej szybciej zabiła, poczuła chłód.
Vanessa podeszła do niej i przyłożył jej pistolet do skronii.
- Zginiesz w męczarniach , idiotko.
- Ale co ja złego zrobiłam? Kim jesteś? - spytała przerażona Diana.
- Nie pytaj, tylko chodź za mną - powiedziała Vanessa i złapała Dianę za rękę. Dziewczyna nie próbowała się bronić, gdyż bała się śmierci. Bez protestów poszła za czarną postacią do ogrodu, a następnie wsiadła do czarnego BMW. Tam ujrzała przystojnego blondyna, który się do niej uśmiechał.
Czarna postać również wsiadła do samochodu i zdjęła skarpetkę z głosy. Diana na jej widok przeżyła szok. Nie mogła uwierzyć w to, że ta śliczna dziewczyna o czarnych oczach, pięknym uśmiechu i nieco dziecinnych rysach twarzy jest groźnym przestępcą... A może się pomyliła? Może jednak ktoś się z niej nabijał? "Ratunku! Niech ktoś wreszcie powie mi o, co chodzi!" - zawołała w myślach.

********************************************************************
Tymczasem Carlos, Michael i Ricardo siedzieli w studiu i próbowali grać na swych instrumentach. Niestety żadnemu to nie wychodziło. Wszyscy byli przybici, gdyż nie mogli znaleźć nikogo na miejsce Diany.
- Myślę, że zrobilismy błąd wyrzucając Dianę z zespołu - powiedział Carlos.
- Wcale nie! Ona tylko psuła nasz wizerunek! Po za tym na pewno kogoś znajdziemy! Do muzyki satanistycznej nie potrzeba mieć głosu, wystarczy tylko umieć się wydzierać! A Diana tego nie potrafiła... Myślę, ze powinna zrobić karierę jako piosenkarka pop, gdyż świetnie by jej to wyszło! - rzekł Michael.
- W sumie to po co szukamy wokalisty? Ja też umiem się wydzierać! - zawołał Ricardo i zaczął się wydzierać najgłośniej jak potrafił. Szło mu jednak to tak fatalnie, że Carlos i Michael musieli zasłonić uszy rękoma.
- Skończ już, bo mi bębęnki pękną! - zawołał.
- A co, źle? - spytał lekko urażony Ricardo.
- Tak. Musimy jednak znaleźć wokalistę - powiedział Michael.


PS. Do fabuły tego odcinka przyczyniła się w pewnym stopniuKrólewnaZDrewna

Odc .7.

Sebastian nacisnął pedał i uruchomił silnik. Samochód ruszył do przodu. Przerażona Diana zadawała porywaczom różne pytania, lecz nie chcieli jej odpowiedzieć.
Po piętnastu minutach jazdy porywacze zatrzymali się w lesie. Był tam stary, zaniedbany dom. Dziewczyna w czerni popatrzyła na budynek z podziwem i rzekła:
- No, no Sebastian nie doceniałam Cię! Świetna miejscówa!
Słysząc te słowa mężczyzna zarumienił się. Nie chciał jednak dać po sobie nic poznać i przeszedł do konkretów:
- Nie marnujmy czasu i weźmy się za robotę – powiedział. Starał się, by w jego głosie było słychać chłód, gdyż starał się zaimponować Vanessie. Zdążyła tyle poznać jej psychikę, że znał doskonale gust ukochanej. I nie mylił się. Vanessa popatrzyła na niego z podziwem.
Diana poczuła bolesne ukłucie w sercu, choć sama nie wiedziała dlaczego.
Sebastian wyciągnął z torby długi, gruby sznur.
- Tym ją zwiążemy – powiedział.
Dopiero teraz Diana wróciła myślami na ziemię. Przecież ją porwano! Musi uciekać! Jak mogła myśleć o tym, co łączy Sebastiana z tą dziewczyną?
- Zaraz, co wy chcecie ze mną zrobic? Wbrew pozorom nie jestem głupią idiotką z którą możecie zrobić, co wam się podoba! – zawołała.
- Mnie to nie obchodzi. Cicho bądź – zawołała Vanessa.
Sebastian siłą wziął Dianę na ręce i wniósł ją do środka domu. Tam przywiązał ją sznurem do jednej z kolumn.
- Wytłumaczcie mi chociaż dlaczego mnie porwaliście! – wołała Diana, jednak Sebastian i Vanessa nie zwracali na nią uwagi.
- Udało nam się! Musimy świętować! Pójdę do sklepu kupić wino bądź wódkę? Co wolisz, Vanesso? – zaproponował Sebastian.
„Vanessa… piękne imię” – pomyślała Diana. Tak naprawdę w ogóle nie była przejęta, choć zupełnie nie mogła tego zrozumieć. Podświadomie czuła , że to tylko para szalonych, lecz dobrych nastolatków, którzy się bawią. Tylko dlaczego jej kosztem? Co ona ma z nimi wspólnego?
- Kup wino – odpowiedziała Vanessa. – Sebastian, a właściwie to skąd znasz to miejsce?
- No, wiesz bywa się na różnych imprezach , między innymi tutaj – rzekł Sebastian i wyszedł do sklepu.
Diana rozejrzała się dookoła. Ściany pękały ze starości. Pełno tu było pajęczyn, grzybów, na ścianie rosło nawet drzewo.
- Czy ten budynek przypadkiem nie grozi zawaleniem? – spytała.
- Zamknij się. Nie powinno Cię to obchodzić – odpowiedziała Vanessa i wyjrzała przez okno.
Minęło parę minut. Obie dziewczyny milczały. Dianę bardzo to drażniło, gdyż chciała porozmawiać z Vanessą, dowiedzieć się czegoś o niej i o tym, dlaczego ją porwała.
Nagle zauważyła , że kawałek dachu spadł na podłogę.
- Vanesso, uważaj! – zawołała.
- Mówiłam Ci, żebyś się zamknęła! – zawołała zdenerwowana Vanessa. Lecz w tym momencie na podłogę spadł kawałek muru.
- O, ku***, budynek się wali! – krzyknęła przerażona Vanessa.
Gość
PostWysłany: Śro 15:48, 05 Mar 2008    Temat postu:

Super odcineczki Smile
Vedis
PostWysłany: Pon 14:48, 28 Sty 2008    Temat postu:

DziękujęVery Happy

Odc. 4.

Minęły dwa tygodnie. Diana bezskutecznie szukała pracy, natomiast Vanessa obmyślała plan zemsty. Jej serce wypełniało się smutkiem i nienawiścią. Nie mogła patrzeć na umierającą matkę, lecz nie była w stanie jej pomóc, gdyż brakowało wolnych miejsc pracy.

************************************************************************
Pewnego dnia Diana wybrała się do urzędu pracy. Pomimo, iż była piękna pogoda, na jej twarzy gościł smutek. Była pewna, że tym razem nie znajdzie pracy. Po za tym do tej pory nie mogła pogodzić się z tym , że wyrzucono ją z zespołu.
" Zarobię trochę kasy, zgłoszę się do Idola i nagram o wiele lepszą płytę! A Carlos, Michael i Ricardo będą żałować, że mnie wyrzucili" - pocieszała się tą myślą, choć tak naprawdę wątpiła w to, że uśmiechnie się do niej słońce.
Z gabinetu, gdzie ludzie pytali się o pracę wyszedł mężczyzna w średnim wieku. Miał smutną minę. "Pewnie nie znalazł żadnej pracy" - pomyślała Diana.
Teraz przyszła kolej na nią. Weszła do gabinetu.
- Dzień dobry. Czy są wolne miejsca pracy? - spytała, choć wiedziała, że odpowiedzią będzie "nie".
Rudowłosa Kobieta w zielonej garsonce i grubych okularach spojrzała na nią i powiedziała:
- Ach, to ty! Wiem, że znasz się tylko na muzyce - Nie pytała ja o zdolności. Diana przychodziła tu codziennie z tym samym pytaniem.
Kobieta przejrzała jakieś papiery i rzekła:
- Niestety nie znajdzie się nic w branży muzycznej. Jest tylko praca dla sprzątaczki.
Diana skrzywiła się na myśl o tym, że ma sprzątać. Jednak postanowiła przyjąć pracę.
- Ech, lepsze to niż nic. Przyjmuję pracę. - powiedziała.

************************************************************************
Członkowie rodziny Montesinos siedzieli przy stole w jadalni i jedli obiad.
- Alberto, po co zwolniłeś Vanessę? Polubiłam ją - powiedziała Sara.
- Była zbyt pyskata jak na służącą. Nie mogłem dłużej tolerować jej pobytu w tym domu - odrzekł Alberto.
- Zgadzam się z Alberto. Ktoś taki nie zasługuje na pracę w naszym domu. Vanessa powinna zmienić swoje zachowanie - poparł go Eduardo.
- Nie chcę nic mówić , ale trzy służące to trochę mało jak na nasz wspaniały pałac. Odkąd zwolniliście Vanessę w moim pokoju jest ciągle bałagan! - narzekała Andrea.
- Nie martw się kochanie, dzisiaj przyjdzie tu nowa służąca - powiedział Alberto.
W tym momencie do pokoju wszedł lokaj.
- Chciałem oznajmić państwu Montesinos, że przyszła nowa służąca - powiedział.
Do jadalni weszła piękna dziewczyna o delikatnych rysach twarzy i jasnych włosach. Alberto był olśniony jej widokiem. Nie spodziewał się tego, że służąca może być aż tak ładna. Musiał przyznać, że Vanessie nie brakowało urody, lecz miała trudny charakter i przez to mu się nie podobała.
Z nową służącą było inaczej. Czuł , że ten anioł musi być dobry i posłuszny. Zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia.


Odc. 5.

Luiza z każdym dniem czuła się coraz gorzej. Vanessa patrzyła na nią z bólem w oczach, martwiła się o to, że jej mama umrze. Leki były bardzo drogie, brakowało jej pieniędzy. Dziewczyna postanowiła, więc iść do domu rodziny Montesinos i przeprosić za swoje zachowanie.

********************************************************************
Tymczasem Diana wycierała kurze w salonie. Na jej twarzy gościło przygnębienie, gdyż obecna praca była bardzo nudna w porównaniu z poprzednią. Nie zdawała sobie sprawy z tego, że jest obserwowana przez Alberto, który z podnieceniem patrzył na jej zgrabne pośladki.
- Witam! Ładnie pani dziś wygląda - zagadał do niej.
- Dziękuje - odpowiedziała Diana chłodnym tonem. Nie była zainteresowana Albertem.
- Ma pani jakieś plany na dzisiejszy wieczór? - spytał Alberto, który postanowił się nie poddawać.
- Tak. Wieczorami jestem bardzo zajęta - odpowiedziała Diana.
Alberto zrozumiał, że dziewczyna go olewa i poczuł żal w sercu. Chciał jej jeszcze coś powiedzieć, lecz w tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi.
Lokaj otworzył i zawołał:
- Ktoś do pana.
Alberto podszedł do drzwi i ku swemu niezadowoleniu ujrzał Vanessę.
- Czego chcesz? - burknął, zapominając o dobrych manierach.
- Ech, za gościnny to ty nie jesteś. Przyszłam przeprosić cię za moje zachowanie. Bardzo źle się zachowałam, a nie powinnam. W końcu byłam tylko służącą i nie miałam prawa głosu - rzekła Vanessa. Chciała, aby jej przeprosiny zabrzmiały szczerze, choć tak naprawdę nie czuła żalu za to, co zrobiła.
- Przykro mi, ale mamy już kogoś na twoje miejsce. I nie potrzebujemy więcej sprzątaczek. - odparł Alberto.
- Co?? - Vanessie opadła szczęka.
Wtedy podeszła do nich Diana. Zwróciła się do Alberto, nie wracajac uwagi na Vanessę.
- Proszę, pana już posprzątałam salon, czym mam się teraz zająć?
- Masz wolne. I tak się już napracowałaś - odrzekł Alberto z uśmiechem na ustach i z błyskiem w oczach.
Diana odeszła. Vanessa była załamana. Postanowiła powiedzieć Alberto, co myśli:
- Czyli tę blondynkę przyjełeś na moje miejsce? Jesteś okropny, mi nigdy nie dawałeś wolnego, cały czas harowałam i harowałam!
- Uspokój się i przestań mnie denerwować. Diana jest o wiele grzeczniejsza i milsza od ciebie - zawołał Alberto i zatrzasnął drzwi przed nosem Vanessy.
Vanessa miała ochotę płakać, lecz powstrzymała się. Nie był oto w jej typie.
" Ta głupia blondynka pożałuje za to! Porwę ją i przysięgam, że zginie w męczarniach! Inaczej nie nazywam się Vanessa Garcia" - powiedziała w myślach Vanessa.

Poszła do pubu , by napić się piwa. To było lepsze niż płakanie. Choć miała mało pieniędzy - wydala je. Nie mogła żyć bez alkoholu.
- A Ty znów ślicznotko pijesz! Oszczędzaj zdrowie! - usłyszała głos za plecami. Odwróciła się i ujrzała przystojnego, modnie ubranego blondyna.
- Hej, Sebastian! Wybacz, ale nie mam ochoty z nikim rozmawiać - rzekła Vanessa.
- Uuu... a co się stało? Zwierz mi się, będzie ci lżej - powiedział Sebastian i usiadł obok niej. Ze smutkiem spojrzał na jej śliczną , delikatną twarz za którą szalał. Kochał Vanessę i bolało go to, że dziewczyna cierpi.
Vanessa postanowiła powiedzieć mu prawdę. Bardzo lubiła Sebastiana i wiedziała, że może mieć do niego zaufanie.
- Ech, jakaś pie******* ku*** zabrała mi pracę! Przez nią moja stara zginie, bo nie mam kasy na leki! - zawołała.
- Nie martw się, pomogę znaleźć ci nową pracę - rzekł Sebastian.
- Nie! Ta dziwka musi zapłacić mi za to! Mam zamiar ją porwać i torturować! A ty mi w tym pomożesz - rzekła Vanessa..
- Ależ oczywiście. Ten śmieć zapomni pożałuje za to, że się urodził! A ja zamówię jeszcze dwa piwa dla ciebie i dla mnie - powiedział Sebastian, a na jego twarzy zagościł uśmiech.
Sebastian troszczył się o zdrowie ukochanej, lecz czasem w chwili uniesienia zapominał o tym i stawiał jej piwo. Szalał za nią. Była piekna, zbuntowana, mściwa, niekiedy okrutna , do tego szalona, można było z nią imprezować. To był jego ideał dziewczyny.
marta*
PostWysłany: Nie 18:13, 30 Gru 2007    Temat postu:

Bardzo fajny odcinek:)
Vedis
PostWysłany: Pią 16:17, 30 Lis 2007    Temat postu:

Dziękuje za komentarze

Odc. 3.

Te słowa były dla Vanessy szokiem... Dziewczyna zbladła i powiedziała:
- Błagam! Niech pan tego nie robi! Musze opiekować się chorą matką! Skąd mam wziąść pieniądze na lekarstwa!
- Nie obchodzi mnie to! Trzeba było nie pyskować! Wynoś się z tego domu natychmiast! Na twoje miejsce znajdę wielu chętnych - zawołał Alberto.
- Dobrze. Idę się spakować - rzekła Vanessa. Stwierdziła, że dalsza kłótnia nie ma sensu. Poszła do swojego pokoju, przebrała się, spakowała i opuściła dom rodziny Montesinos.
- Zemszczę się na tobie Alberto! Pożałujesz za to co mi zrobiłeś!

*********************************************************************
Tymczasem Barbara siedziała na łóżku w swojej sypialni i malowała sobie paznokcie.
- Mamo, chciałam z tobą porozmawiać! - zawołała Sara, wchodząc do pokoju bez pukania.
- Dlaczego nie pukasz! Saro, jesteś bardzo niewychowana! Przez ciebie rozmazał mi się lakier i będę miała brzydkie paznokcie! - zdenerwowała się Barbara.
- Mamo, przecież możesz użyć zmywacza do paznokci i umyć je jeszcze raz! -powiedziała Sara, po czym usiadła na krześle. Po krótkiej pauzie rzekła:
- Chciałam z tobą porozmawiać o Marcosie. Bardzo nieładnie zachowujesz sie w stosunku do niego.
- Nie będziesz spotykała się z tym biedakiem! Ile razy mam ci to powtarzać? Musze porozmawiać z ojcem na twój temat, bo jesteś bardzo niegrzeczna! - krzyczała Barbara.
- Będę spotykała się z kim chce, a tobie nic do tego! I żadna kara mnie nie powstrzyma! - zawołała rozzłoszczona Sara i wyszła. Opuszczając pokój, trzasnęła drzwiami.

**********************************************************************
Vanessa przyszła do swojego pokoju i usiadła obok łózka chorej matki.
- Witaj Vanesso! Czy kupiłaś lekarstwa? - spytała Luiza.
- Nie mamo! Stało się coś strasznego! Wyrzucili mnie z pracy! - zawołała Vanessa.
- Och, jak mogli! Dlaczego to zrobili? - spytała przerażona Luiza.
- Sama nie wiem. Alberto to debil i tyle. Musze obmyślić pan zemsty - rzekła Vanessa. Od jej oczów biła nienawiść.
- Nie mów tak córeczko! pamiętaj! Musisz być dobra! Nawet dla ludzi bez serca! - powiedziała Luiza, która była bardzo dobra kobietą.
- Mam gdzieś tą całą dobroć! Na świecie są sami bezduszni egoiści, a ja musze być taka sama, bo inaczej nie przeżyje! - zawołała Vanessa.
- Ech, jesteś taka sama jak ojciec. Ale on źle na tym skończył. - powiedziała Luiza. W jej oczach pojawiły się krople łez.
- Wiem, mówiłaś mi o tym, że mafia go zabiła. Szkoda, że nigdy nie poznałam ojca. Mimo to, myślę, ze brakowało mu sprytu. Ale ja nie popełnie tego błędu co on. Nie martw się mamo, wiem co robię - rzekła Vanessa. Na jej twarzy pojawił się podstępny uśmiech.





Nowa postać:

Luiza(Gloria Gomez) - matka Vanessy. Samotnie wychowuje swoją córkę, jej maż został przed laty zabity przez mafię. Jest bardzo dobra.
marta*
PostWysłany: Czw 16:03, 29 Lis 2007    Temat postu:

Fajny odcineczek:)
Vedis
PostWysłany: Sob 21:45, 24 Lis 2007    Temat postu:

Dziękuje za komentarze:*

Odc. 2.

Marcos wpadł w zakołopotanie.
- Przepraszam. ie powinnem tu przychodzić - powiedział i odwrócił się na pięcie w stronę bramy wyjściowej.
- Zaczekaj! - zawołała Sara i wstała z ławki.
- To bardzo miło z twojej strony, że przyszłeś. - powiedziała. Na jej twarzy ukazał się uśmiech. Cieszyła się z wizyty Marcosa, gdyż chłopak jej się podobał.
- O nie! Marcos! Ile razy mam Ci powtarzać, żebyś nie przychodził do mojej córki! Jeśli jeszcze raz tu przyjdziesz, to... - zdenerwowała się Barbara.
- Mamo! Bądź bardziej gościnna! Marcos to naprawdę miły chłopak... - Sara była oburzona zachowaniem matki.
- Miły, nie miły, ale biedny! Na pewno nie jest odpowiednim kandydatem dla Ciebie! - powiedziała Barbara, patrząc z nienawiścią na Marcosa.
- To może ja jednak pójdę. Niepotrzebnie tu przyszedlem - powedzial Marcos mrugajac okiem do Sary, co miało oznaczać " Jeszcze tu przyjdę, kochanie".
Po tych słowach pożegnał się z obydwiema kobietami i wyszedł.
- Całe szczęście , że sobie poszedł! - zawołała Barbara.

******************************************************************
Tymczasem Vanessa sprzątała w salonie. Wycierała kurze i myślała o różnych miłych rzeczach.
Do pokoju weszli Alberto i Andrea. Usiedli na kanapie i zaczeli się całować. Vanessę to zdenerwowało i powiedziała:
- Nie musicie tego robić przy mnie!
- Vanesso, nie masz prawa nam rozkazywać! Jesteś tylko służącą - zdenerwował się Alberto.
- Jaka bezczelna! Już dawno powinieneś ją stąd wyrzucić! - zawołała oburzona Andrea.
- Myślę, że potrącę jej z wypłaty - rzekł Alberto.
- Co? To niesprawiedliwe! Ja nic złego nie zrobiłam! - krzyczała Vanessa.
- Jakim prawem na mnie krzyczysz! Tak być nie może! Zwalniam cię! - zawołał Alberto.
Słowa te były dla Vanessy szokiem...

marta*
PostWysłany: Czw 13:35, 08 Lis 2007    Temat postu:

tak... super
czekam na kolejny odcinek...
Niki_1992
PostWysłany: Sob 22:59, 20 Paź 2007    Temat postu:

Również zapowiada się świetna tela. Czekam na następy odcinek Very Happy
Vedis
PostWysłany: Nie 22:06, 14 Paź 2007    Temat postu:

Odc. 1.

Byl piękny, słoneczny dzień. Temperatura idelana - 20 stopni celsjusza. Na drzewach kwitły białe, różowe i żółte kwiaty. W końcu była wiosna - najpiekniejsza pora roku.
Po ulicy szła dziewczyna o anielskiej twarzy, długich blond włosach. Była ubrana na czarno. Rozglądała się dookoła siebie, podziwiała piekno przyrody. W końcu weszła do małego, białego domku. Tam czekali na nią jej koledzy. Wszyscy troje byli ubrani na czarno i mieli długie włosy.
- Hej - zawołała dziewczyna na powitanie.
- Witaj Diano - powiedział Carlos.
- Przepraszam za spóżnienie, troszkę zaspałam..
- Nie musisz przepraszać. I tak już z nami nie śpiewasz - odrzekł Michael.
- Co?! - Diana była w szoku. Zupełnie się tego nie spodziewała.
- Jest wielu chętnych na twoje miejsce. Myślę, że bardziej nadają się do tej roli niż ty - powiedział Ricardo.
- To niemożliwe! - zawołała Amelia. - Przecież nasz zespół "Towards the Satan Glory" był całym moim życiem! Włożyłam w śpiewanie dużo serca! Co ja teraz zrobię? - Diana była załamana.
- Spójrz w lustro. - odrzekł Carlos. - Nie nadajesz się na wokalistkę zespołu satanistycznego. Ale myślę, że z twoim wyglądem i głosem możesz zrobić dużą karierę. Idź do "Idola".
- Nie! Nie pójdę do żadnego Idola! - zdenerwowała się Diana. - Zawiodłam się na was. Nie będe już z wami śpiewać. Ale pożałujecie tego - po tych słowach wyszła i trzasneła drzwiami.
" Jak oni mogli" - myślała. Po jej policzkach spłyneły strumienie łez. ę I co ja teraz zrobie? Nie dość, że straciłam szansę na karierę, to nie mam pracy, nie mam za co żyć..."
- NIE!!! Za jakie grzechy taka kara? - krzyknęła. Nie obchodziło jej to, że ludzie patrzą na nią jak na wariatkę. Pobiegła przed siebie, nie zastanawiając się nad tym co robi.

*******************************************************************
Tymczasem Sara siedziała w altance w ogrodzie i czytała książkę.
- Co za uroczy widok - pomyślał Marcos. Obserwował ją od dłuższego czasu, jednak wstydził się do niej podejść. Musiał się bardzo namęczyć, by tu wejść. Rodzice Sary nienawidzili go, gdyż pochodził ze średniej klasy. Nie podobało mu się to, że spotyka się z ich córką. On sam uważał , że jest niegodny Sary. Ale nie mógł bez niej żyć. Nie mógł on niej oderwać wzroku. Wyglądała tak uroczo w otoczeniu kwiatów...
- Co Ty tu robisz?! - zawołała zdenerwowana Barbara. Widok Marcosa obserwujacego Sarę bardzo ją zdenerwował.
W tym momencie Sara zauważyła , że jest obserwowana.
- Marcos? Co Ty tutaj robisz?
Chłopak wpadł w zakłopotanie. Zupełnie nie wiedział, co powiedzieć...

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group